Jutro wybieram sie na ostatni w tym sezonie trening w Dover. Bylam tam co weekend od poczatku sezonu az do jego konca i odserwowalam kolezanki i kolegow trenujacych ze mna, pozniej ich zmagania w dniu wielkiej proby, sukcesy i porazki, radosc i lzy. Bylam zarowno uczestnikiem jak i swiadkiem tego wszystkiego i teraz pod koniec sezonu, kiedy wiekszosc osob ma to juz za soba nadchodzi wreszcie czas na mnie. Moj oficjalny termin rozpoczyna sie 25ego wrzesnia ale nie wiem czy psychicznie wytrwam do tej pory i pogoda tez nie wrozy najlepiej na koniec wrzesnia zatem skontaktowalam sie wczoraj z moim pilotem (Michael Oram) i wyrazilam chec wczesniejszego startu, co tez moj pilot przyjal z entuzjazmem. Po naszej dzisiejszej rozmowie postanowilam ze moge spokojnie pojechac jeszcze na ostatni trening do Dover, co z radoscia zaakceptowali moi domownicy, gdyz pewnie doprowadzilabym ich do obledu gdybym w ten weekend pozostala w domu :) ...
Na dzien dzisiejszy istnieje szansa ze wystartuje okolo wtorku, a to oczywiscie zalezalo bedzie od pogody, jak zwykle... Tak to juz jest w tym sporcie, ze nie wszystko mozna sobie ladnie zaplanowac. Trzeba sie przygotowac na najgorsze i miec nadzieje na najlepsze.
No to uciekam, powinnam miec wiecej wiadomosci w poniedzialek.
No comments:
Post a Comment