Tuesday 27 April 2010

Skad wzial sie ten pomysl?




Od najmlodszych lat bardzo lubilam wode (morze, jeziora, rzeki i rowniez basen) i kazda wolna chwile czy wakacje letnie spedzalam przewaznie nad woda. Najpierw z rodzicami nad morzem pozniej z dziadkami nad jeziorem i tak powoli rodzila sie moja "obsesja" na punkcie plywania i wszelkich sportow wodnych.
W wieku 14 lat pojechalam na oboz zeglarski gdzie zdobylam moj pierwszy patent zeglarski. To podczas tego obozu poznalam kolezanke, ktora miala uprawnienia ratownika i zainspirowala mnie do odbycia kursu. Pol roku pozniej po ukonczonym kursie i egzaminach ja rowniez uzyskalam stopien ratownika mlodszego. Nastepne okresy wakacyjne spedzalam na kolejnych szkoleniach po ktorych uzyskalam nastepne stopnie zeglarskie i ratownicze. Pozniej sama szkolilam juz mlodych zeglarzy i ciagle poszukiwalam nowych wrazen. W kolejnych latach pojawily sie nowe kursy pletwonurkowe i sternika motorowodnego i calkiem amatorsko windsurfing. Kiedy rozpoczelam studia, poznalam grupe ludzi z ktorymi przyjaznie sie do dzisiaj i dzieki nim moge pielegnowac moje zamilowanie do zeglarstwa. Praktycznie co roku organizujemy urlopy w tym samym czasie i udajemy sie w dwutygodniowe rejsy po roznych zakatkach Morza Srodziemnego. (Goraco polecam!)

W Londynie mieszkam juz od ladnych paru lat i w zasadzie od samego poczatku brakowalo mi ogolnodostepnych akwenow wodnych. Pobliskie jeziora so w wiekszosci prywatne i nie wolno w nich plywac, albo trzeba uzyskac na to specjalne pozwolenie. Ocean jest piekny ale nie jest zbytnio zachwycajacy dla plywakow, szczegolnie w czasie odplywu... Co prawda so pewne piekne miejsca, szczegolnie w malowniczej Kornwalii, w ktorych moglabym przebywac nieprzerwanie, jednak sa one oddalone od Londynu o kilkaset kilometrow :(

Plaza Porthcurno w pd-zach czesci Kornwalii

Widok z Gory St. Michael's na Newlyn i Mousehole w Kornwalii


I tak bardziej z braku mozliwosci niz checi, czy mi sie to podobalo czy nie, moj kontakt ze sportami wodnymi ulegl znacznej redukcji.
Dzialo sie tak az do lutego zeszlego roku kiedy troche z desperacji i tesknoty za woda, troche ze zbyt duzej ilosci czasu wolnego i w duzej mierze z czystego szalenstwa wpadlam na pomysl podjecia proby przeplyniecia Kanalu La Manche czy raczej Kanalu Angielskiego, bo tak jest on nazywany w Wielkiej Brytanii...

No comments:

Post a Comment