Wednesday 16 June 2010

Tygodniowy trening plywacki w Jersey


Od 29.05.10 do 04.06.10 przebywalam na tygodniowym treningu plywackim w Jesery gdzie pod okiem wspanialej trenerki i znakomitej plywaczki Sally Minty-Gravett poprawialam zarowno kondycje i styl plywania jak i czas spedzony w zimnych wodach morza/oceanu.
Podczas tego tygodnia plywalismy przewaznie 2 razy dziennie w morzu, jak tylko pogoda nam na to pozwalala, a jak pogoda nie dopisywala to przenosilismy sie do basenu albo zwiedzalismy ciekawe i urocze zakatki wyspy.

Podczas mojego popytu w Jersey poznalam bardzo wiele wspanialych, niesamowitych i zyczliwych osob. Wspolnie spedzalismy czas na plywaniu, jedzieniu i dobrej zabawie. Ten tydzien byl pelen niezapomnianych wrazen i musze przyznac, ze pobyt na wyspie byl dla mnie bardzo relaksujacy i zdecydowanie budujacy. Obiecalam wszystkim ze ponownie zawitam na wyspe, jak tylko nadazy sie okazja i nam nadziej, ze nie bede musiala na nia dlugo czekac.
Co do osiagniec podczas tego tygodnia to bylo ich calkiem sporo: zdecydowanie poprawilam technike plywania co rowniez pozwolilo mi na poprawienie szybkosci, oprawilam tez swoj maksymalny czas spedzony w zimne wodzie z 1godz 45 min do 3godzin i wzmocnilo sie tez chyba troche moje nastawienie psychiczne co jest w plywaniu dlugodystansowym bardzo, bardzo wazne. Oczywiscie nie obeszlo sie bez walki psychicznej i fizycznej, gesiej skorki i sporej dawki drgawek ale moj organizm przyzwyczaja sie juz coraz badziej to tych chlodnych temperatur (12-13 stopi) i znacznie szybciej rozgrzewam sie i dochodze do siebie po plywaniu. Ogromna roznice sprawial rowniez fakt iz woda wokol Jersey jest bardzo czysta i znacznie poprawia to komfort plywania. Mysle ze widocznosc jest na okolo 5 metrow co w porownaniu do stanu wody w akwenie portowym w Dover jest niemal cudem. W Dover po wyciagnieciu reki przed siebie nie mozna juz dojrzec konca palcow.

Nasze pierwszy wspolny trening zapoznawczy w przepieknej i spokojnej zatoczce.

W nieco juz wiekszym gronie w St Catherines Bay.

Kolejny trening pomyslnie zakonczony i humory doskonale :)


A mowila mamusia, ze od zimnej wody stawy sie wykrzywiaja...

Slonce nasz przyjaciel, ogrzeje zmarzniete cialo juz w wodzie i po wyjsciu na lad.
Pogoda byla wysmienita.

Wizyta w stacji ratownicczej i na najnowszej lodzi rotownikow morskich

(multimilionowy cud techniki)

Sesja na basenie, ledwo dalismy rade... a kto sie obijal to za kare robil pompki.

St Catherines Bay raz jeszcze.


Nie tylko plywacy lubia ta zatoke, kajakarze i zeglarze tez ja oblegaja.

Z Sally i Charlie na grilu konczacym nasz pobyt na wyspie.

No comments:

Post a Comment